myślę że najlepiej jak sięgniesz po książkę bo jest rewelacyjna i przełomowa dla lit. europejskiej tego okresu - pierwszy opis kobiecego orgazmu i wspaniały styl Lawrenca - który był nietuzinkowym pisarzem, co do filmu to się zgadzam z przedmówcami że nuda masakaryczna ale przede wszystkim zmarnowany potencjał świetnej książki !!!! większość ciekawych wątków pominięto - tak samo przemyśleń i problemów, mamy za to sceny seksu - chyba jakieś 4 czy 5 które są mało smaczne i generalnie ani one finezyjne ani ciekawe, paradoksalnie wszystko w tym filmie wydaje się byle jakie, nawet seks jest taki jakiś bez polotu jakby odrabiali pańszczyznę i bali się dłuższej gry wstępnej, mierny film cały pokój wysprzątałem w trakcie seansu
E, czy ja wiem, czytałem książkę Lawrence'a (fakt, że już kilka lat temu, więc nie pamiętam wszystkiego), ale wydaje mi się, że udało się w filmie uchwycić zarówno warstwę fabularną, jak i emocjonalną (choć przyznaję, że z warstwy politycznej nie pozostało prawie nic - raptem jedna rozmowa o urokach socjalizmu). Co prawda zarówno lady Chatterley jak i jej gajowego wyobrażałem sobie jako parkę bardziej atrakcyjną, ale może to nawet lepiej, że w filmie wyglądają nieciekawie: dzięki temu pożądanie trudniej zrozumieć, a to dobrze, bo pożądanie jest rzeczą bardzo nieuchwytną i niedookreśloną (każdego kręci co innego :P ).